Mam dosyć wymagającą obecnie pracę, ale jestem już w tym miejscu pięć lat. Otóż oprócz wyzwań, zmęczenia, przeszkód i ciężkiej pracy, przyszedł też już czas na owoce, na sukcesy, na zwycięstwa i radość z widocznego rozwoju. No właśnie: radość…
Radość jest – a i owszem wielka, ale zauważyłam, że nie potrafię świętować sukcesów, nie potrafię w towarzystwie przeżywać i imprezować z okazji postępów i zwycięstw. Długo się już zastanawiam dlaczego. Znajomy mój nawet powtarza, że to bardzo niepokojące (on mnie mocno nie rozumie bo się bardzo różnimy) i chętnie by mnie już wysłał na terapię 😉
Ale przyglądam się sobie w lustrze wlasnych myśli i emocji. Widzę, że jestem sobie sama takim swoistym samotnikiem. Lubię świętować ale SAMA!, lubię sobie sama sprawiać też przyjemność, sama sprawiać sobie prezenty i sama dbać o własne wygody i dobre samopoczucie.
Nie lubię prezentów od innych (nawet najbliższych) i nie lubię jak ktoś próbuje mi coś „wynagrodzić”. Prawda jest taka, że jedynie ja potrafię sobie sprawić zadośćuczynienie i nagrodę, tak by była źródłem szczęścia i poczucia spełnienia.
Ot, taki ze mnie radosny dziwak. Chcesz mi sprawić prezent – zostaw mnie samej sobie 😀 hahaha
Przeczytałem bez bólu – dobry tekst.