Daily Archives: 8 kwietnia 2017

Przelotny dotyk ziemi

Niedługo dobije 40-tki i widzę cywilizacyjne zmiany w moim otoczeniu. Moje dzieci jeszcze są w przedszkolu i już potrafią obslużyć komórkę, nagrywają filmiki, robią zdjęcia, uczą się pisać na klawiaturze komputera, orientują się w nowych gadżetach itp. Pamiętam jak mój synek, siedząc zmęczony w wannie wieczorem, powiedział do mnie: „Mamo, chce dostać komórkę i tablet”. Miał wtedy niewiele ponad 3 lata. Rozbawiło mnie to bardzo (tego się dzieci uczą od siebie w przedszkolu!). Ja pierwszą komórkę miałam dopiero ok. 24 roku życia. Pamiętam, jak się opierałam, aby jej nie mieć i nie być zbyt dosępna na telefon. 🙂 Czy ktoś z młodych pamięta jeszcze takie czasy? To było bardzo wygodne, tak po prostu kontaktować się czasami –  introwertycy mieli się, „gdzie” schować 🙂

Zmieniam się w końcu ja sama, nie tylko moje otoczenie. Nabieram dystansu do coraz większego zbiorów spraw i tematów. Przyglądam się, jak dochodzi do przemian spełeczeństwa, a jak wiele spraw o dziwo się nie zmienia. Z zaskoczeniem reaguję na pewne zjawiska, gdzie konserwatyzm uwstecznia pewne postawy społeczne. Czasami zmiany są małe a bardzo znaczące, niekiedy są wielkie i cieszą oko. Świat i życie pędzi zarówno wtedy, kiedy ja bięgnę w tym zamieszaniu z zadyszką  i świetlną prędokością, jak i wtedy, kiedy stoję obok oniemiała.

Przyglądam się życiu i brakuje mi mojej Babci. Chciałabym posłuchać, jak reagowała na podobne zmiany u siebie? Pamiętam, jaką radość sprawiło jej rozmawianie ze mną na skype. Marzę o takiej łączności i kontynuacji, gdzie moje wrażenia i emocje, ona uzupełnia swoimi. A tak dotykam ziemi i życia tylko chwilę, jak ona. Każda z nas stąpa jednym krokiem i już nas nie ma… Chwilę małą trwa życie i trudno rozciągnąć je poza „teraz”.

Samotniczka

Mam dosyć wymagającą obecnie pracę, ale jestem już w tym miejscu pięć lat. Otóż oprócz wyzwań, zmęczenia, przeszkód i ciężkiej pracy, przyszedł też już czas na owoce, na sukcesy, na zwycięstwa i radość z widocznego rozwoju. No właśnie: radość…

Radość jest – a i owszem wielka, ale zauważyłam, że nie potrafię świętować sukcesów, nie potrafię w towarzystwie przeżywać i imprezować z okazji postępów i zwycięstw. Długo się już zastanawiam dlaczego. Znajomy mój nawet powtarza, że to bardzo niepokojące (on mnie mocno nie rozumie bo się bardzo różnimy) i chętnie by mnie już wysłał na terapię 😉

Ale przyglądam się sobie w lustrze wlasnych myśli i emocji. Widzę, że jestem sobie sama takim swoistym samotnikiem. Lubię świętować ale SAMA!, lubię sobie sama sprawiać też przyjemność, sama sprawiać sobie prezenty i sama dbać o własne wygody i dobre samopoczucie.

Nie lubię prezentów od innych (nawet najbliższych) i nie lubię jak ktoś próbuje mi coś „wynagrodzić”. Prawda jest taka, że jedynie ja potrafię sobie sprawić zadośćuczynienie i nagrodę, tak by była źródłem szczęścia i poczucia spełnienia.

Ot, taki ze mnie radosny dziwak. Chcesz mi sprawić prezent – zostaw mnie samej sobie 😀 hahaha

 

Narodowość?

Może nie każdy wie, ale Białystok (moje rodzinne miasto) jest miejscem kontrastów. Jest to jedno z nielicznych miast tej wielkości, gdzie zachowała się do dzisiaj różnorodność kulturowa społeczeństwa polskiego. Wyrastałam więc pomiędzy prawosławnymi, rzymskimi katolikami, ateistami, sama będąc protestantką. Moja rodzina również była wielowyznaniowa i wieoloobyczajowa. Chodziłam do szkoły im. Ludwika Zamenhoffa, Żyda, który stworzył sztuczny język. Uczyłam się esperanto przez rok w podstawówce. Żydów już prawie nie spotykałam, ale ich obecność wciąż była obecna w mieście (tablice pamiątkowe, budynki, wystawy). Uczyłam się o trudnej historii „kresów”, o zesłaniach na Sybir, o bieżeństwie, Tatarach, przysłuchiwalam się poglądom o wolnej Bialorusi, reaktywacji języka białoruskiego i tym podobnych… Z drugiej strony miałam okazję doświadczyć gościnności, otwartości, życzliwości tych, którzy się ode mnie różnili, a mieszkali tuż w domach obok. Był jednak i akcent szowinistyczny – ówcześni kibole Jagi, jakieś skrajne akcenty nacjonalistyczne, wytykanie palcem, kto jest Polakiem, a kto nie…

Od kilku lat nastroje nacjonalistyczne przestały być ledwie niezauważalnym marginesem, jakąś formą anomalii społecznej, która zawsze pewnie być musi, jako jedna z form patologii. Coraz głośniej zaczęto krzyczeć hasła segregujące społeczeństwo i napiętnujące wszelką odmienność od „jedynie słusznej”. Wzbudza to we mnie obrzydzenie i złość.

Kiedyś wychowana na dumną Polkę, coraz częściej wracam do określeń, jakich używała moja rodzina w czasach międzywojennych, w czasach też zaborów i wojen. Zmieniam więc narodowośc z polskiej na „TUTEJSZĄ”!!!

(tutaj wpis się skończył rok temu, ale moje wkurzenie nie, sytucja w Polsce ciągle szowinistyczna)

Dopisuję więc listopad 2017:

Kto dał prawo nacjonalistom, by uczyli mnie jaka jest moja narodowa tożsamośc? Kto dał prawo rasitom określać, kim jestem? Kto decyduje o mojej historii, wartościach, przynaleźnosci, kulturze? Kto dał niewykształconym i zabobonnym księżom katolickim prawo mówić, jaka jest moja tradycja wyznaniowa? Na ustach mają Chrystusa, a mówią i zachowują się jak ci, których On potępiał. Nikt nie ma prawa narzucać mi polityki historycznej wbrew historii ziem, na jakich od wieków mieszkała i nadal mieszka moja rodzina.

Sama decyduję o własnej tradycji i kulturze i jest ona na wskroś polska, słowiańska, róznorodna, dialogiczna, pełna kontrastów i pozornych sprzeczności. Jest tak samo otwarta na drugiego człowieka, nie ważne jakie geny i jakie płytki krwi budują go/ją. Z otwartymi rekoma witam wszystkich azjatów, afrykańczyków, arabów i innych, jeżeli chcą razem ze mną budować wspólny dom, jakim jest dla mnie obecnie Polska. Myślę, że wiele możemy się z własnej różnorodności nauczyć, co więcej – możemy się wspierać i wspólnie tworzyć nową rzeczywistość, gdzie każdy będzie się czuł „u siebie”.

Jestem Polką i taka jest Polska. Nie jest wcale zacofana, ksenofobiczna, niedouczona z kulturą barbarzyńską. Polska jest i zawsze była różnorodna, otarta i wrażliwa na kulurę innych narodów, na ich historię i opowieści, jakie z sobą niosą.

Polska jest domem, gdzie wspólnie możemy budować, nawet z gruzów. Polska jest pięknym krajem, gdzie cenimy mądrość, inteligencję, wrażliwość i sztukę. To miejsce na ziemi, które rodzi pięknych i dobrych ludzi, gdzie możemy dzielić się swoim bogactwem talentów i uzdolnień. 

Lubię moją Polskę i dobrze mi tu.

Tym, którym się to nie podoba mówię: to już nie mój problem.