Daily Archives: 13 kwietnia 2017

Terapia różem :)

Wiele lat temu obrzydziłam sobie kolor różowy jako synonim „głupiej blondynki”. Kojarzył mi się jednoznacznie z infantylnością, zagubieniem, słabością i neurotycznym szukaniem akceptacji poza własnym „ja”.

Odkąd pamiętam walczyłam ze sterotypizowaniem kobiet jako istot pozbawionych poczucia własnej wartości, zagubionych i upośledzonych umysłowo (jakkolwiek to rozumiemy). Kultura polska jest wybitnie szowinistyczna na tle reszty Europy, więc codzienność dawała mi wiele możliwości w zderzeniu z taką formą myślenia.

Nie było więc mowy bym kupiła sobie różowa bluzkę, a córce różowe śpioszki. Kiedy Zosia skończyła 2 lata, otworzyła swoją szafę i stwierdziła, że nie ma w co się ubrać 😉 Chodziło oczywiście o brak ubrań w kolorze różu. No i musiłam nadrobić braki zakupami. Co za koszmar! 🙂

Zosia codziennie „atakowała” mnie swoim zachwytem nad wszystkim, co różowe. Nawet książki, które jej kupowałam, miały być różowe.

W końcu zauważyłam, że sama sterotypizuję we własnej głowie! Poczułam auto-frustrację 🙂 Zabrałam się więc za rekonstrukcję stereotypu i nadanie mu nowych znaczeń. Nie było łatwo. Na szczęście moja osobista terapia różem trafiła akurat na sezon modnego różu w sklepach i oto po 30 latach pierwszy raz kupiłam sobie różowy sweterek (dokładnie to był zgaszony róż, ale zawsze – róż!)

Ale mam zabawę sama ze sobą! 🙂 🙂 🙂

Namysł nad sobą uważam za równie ważny jak namysł nad całą kulturą, w jakiej żyjemy. Nawet, jeżeli przybiera takie uproszczone i zabawne schematy, jak ten opisany powyżej.

 

Harmonia różnorodności

Wiele lat temu z objawami przemęczenia trafiłam do lekarza. Spytał mnie, jak odpoczywam. Powiedziałam, że studiując.

– A co Pani robi na co dzień? – spytał

– Pracuję na uczelni.

Dopiero wtedy, kiedy usłyszałam samą siebie (lekarz się ze mnie śmiał), zrozumiałam, że chyba się zapędziłam. To był mój ważny krok do zmian mentalnych.

Nauczyłam się celebrować róznorodność. Już nie traktuję po macoszemu swoich artystycznych talentów, tylko korzystam z ich wrażliwości. Odpoczywam dzięki sztuce od dnia codziennego, który spędzam z  ludźmi. Wróciłam  do sportu. Mam dwa koty, a od 5 lat ogródek przy domu, gdzie eksperymentuję ze skalniakami. No i śpię, ile mogę (tzn. na ile pozwolą mi dzieci).

Jeszcze parę razy zdążylam się przemęczyć, bo mam problem z perfekcjonizmem. Teraz jednak wiem, jak odnaleźć harmonię.

Moja własna harmonia nazywa się: różnorodność.