Może nie każdy wie, ale Białystok (moje rodzinne miasto) jest miejscem kontrastów. Jest to jedno z nielicznych miast tej wielkości, gdzie zachowała się do dzisiaj różnorodność kulturowa społeczeństwa polskiego. Wyrastałam więc pomiędzy prawosławnymi, rzymskimi katolikami, ateistami, sama będąc protestantką. Moja rodzina również była wielowyznaniowa i wieoloobyczajowa. Chodziłam do szkoły im. Ludwika Zamenhoffa, Żyda, który stworzył sztuczny język. Uczyłam się esperanto przez rok w podstawówce. Żydów już prawie nie spotykałam, ale ich obecność wciąż była obecna w mieście (tablice pamiątkowe, budynki, wystawy). Uczyłam się o trudnej historii „kresów”, o zesłaniach na Sybir, o bieżeństwie, Tatarach, przysłuchiwalam się poglądom o wolnej Bialorusi, reaktywacji języka białoruskiego i tym podobnych… Z drugiej strony miałam okazję doświadczyć gościnności, otwartości, życzliwości tych, którzy się ode mnie różnili, a mieszkali tuż w domach obok. Był jednak i akcent szowinistyczny – ówcześni kibole Jagi, jakieś skrajne akcenty nacjonalistyczne, wytykanie palcem, kto jest Polakiem, a kto nie…
Od kilku lat nastroje nacjonalistyczne przestały być ledwie niezauważalnym marginesem, jakąś formą anomalii społecznej, która zawsze pewnie być musi, jako jedna z form patologii. Coraz głośniej zaczęto krzyczeć hasła segregujące społeczeństwo i napiętnujące wszelką odmienność od „jedynie słusznej”. Wzbudza to we mnie obrzydzenie i złość.
Kiedyś wychowana na dumną Polkę, coraz częściej wracam do określeń, jakich używała moja rodzina w czasach międzywojennych, w czasach też zaborów i wojen. Zmieniam więc narodowośc z polskiej na „TUTEJSZĄ”!!!
(tutaj wpis się skończył rok temu, ale moje wkurzenie nie, sytucja w Polsce ciągle szowinistyczna)
Dopisuję więc listopad 2017:
Kto dał prawo nacjonalistom, by uczyli mnie jaka jest moja narodowa tożsamośc? Kto dał prawo rasitom określać, kim jestem? Kto decyduje o mojej historii, wartościach, przynaleźnosci, kulturze? Kto dał niewykształconym i zabobonnym księżom katolickim prawo mówić, jaka jest moja tradycja wyznaniowa? Na ustach mają Chrystusa, a mówią i zachowują się jak ci, których On potępiał. Nikt nie ma prawa narzucać mi polityki historycznej wbrew historii ziem, na jakich od wieków mieszkała i nadal mieszka moja rodzina.
Sama decyduję o własnej tradycji i kulturze i jest ona na wskroś polska, słowiańska, róznorodna, dialogiczna, pełna kontrastów i pozornych sprzeczności. Jest tak samo otwarta na drugiego człowieka, nie ważne jakie geny i jakie płytki krwi budują go/ją. Z otwartymi rekoma witam wszystkich azjatów, afrykańczyków, arabów i innych, jeżeli chcą razem ze mną budować wspólny dom, jakim jest dla mnie obecnie Polska. Myślę, że wiele możemy się z własnej różnorodności nauczyć, co więcej – możemy się wspierać i wspólnie tworzyć nową rzeczywistość, gdzie każdy będzie się czuł „u siebie”.
Jestem Polką i taka jest Polska. Nie jest wcale zacofana, ksenofobiczna, niedouczona z kulturą barbarzyńską. Polska jest i zawsze była różnorodna, otarta i wrażliwa na kulurę innych narodów, na ich historię i opowieści, jakie z sobą niosą.
Polska jest domem, gdzie wspólnie możemy budować, nawet z gruzów. Polska jest pięknym krajem, gdzie cenimy mądrość, inteligencję, wrażliwość i sztukę. To miejsce na ziemi, które rodzi pięknych i dobrych ludzi, gdzie możemy dzielić się swoim bogactwem talentów i uzdolnień.
Lubię moją Polskę i dobrze mi tu.
Tym, którym się to nie podoba mówię: to już nie mój problem.