Kiedyś powiedziałabym, że moje życie to szuka wyboru, który z pomysłów zrealizować. Pomysłów bowiem zawsze miałam więcej niż czasu, który niestety jedynie przewidziany: 24 godziny na jedną dobę. Trudno wybrać, za którym pomysłem podążyć skoro wszystkie atrakcyjne, każdy przyniósłby jakąś nieco inną przygodę, jakieś kolejne cenne doświadczenie?
Teraz powiem, że moje życie to również sztuka rezygnacji. Tak wiele moich chęci i pomysłów nie da rady ujrzeć światła codziennego, nie dam rady poświęcić im czasu choć chwilę… Rzucam im tylko utęsknione spojrzenie, jak na dworcu przy rozstaniu. Pomacham im białą chusteczką z żalu. Tylko tą chwilę tęsknoty mamy dla siebie.
No szkoda bardzo, że ten czas taki nieubłagany. Cierpię, że wciąż posiadam jego deficyt. Jestem czasowym bankrutem, który musi spłacać wiele długów, a wciąż jak hazardzista nie może przestać korzystać z każdej nowej chwili… A tyle ich chciałabym roztrwonić…
Kończę, bo znów nie zostało mi ani kropli wolnego czasu 😉