Wczorajszy dzień uważam, za oficjalne rozpoczęcie sezonu przedwiośnia! Piękne słońce skłoniło mnie w końcu do mrużenia oczu 8) mmrrrrrrrrrr… Kocham słońce. Nie wiem, czy przypadkiem pomiędzy zwojami mojego mózgu nie ma jakiś pędów kwiatów, które potrzebują do swoich chloroplastów i fotosyntezy właśnie promieni słońca… whatever… w każdym bądź razie uzależniona jestem od tych cudnych promieni bardzo i lubię te swoje uzależnienie 😉
Z tejże słonecznej okazji wypiłam toast z soku malinowo-marchwiowego idąc przyjemnie suchym chodnikiem betonowej stolicy.
Dzisiaj znów niebo kusi głębią jasnego błękitu.
Od teraz sił będzie przybywać!
Życzę wszystkim głębokiego oddechu o zapachu wiosny!!!!! 😉