Niedługo dobije 40-tki i widzę cywilizacyjne zmiany w moim otoczeniu. Moje dzieci jeszcze są w przedszkolu i już potrafią obslużyć komórkę, nagrywają filmiki, robią zdjęcia, uczą się pisać na klawiaturze komputera, orientują się w nowych gadżetach itp. Pamiętam jak mój synek, siedząc zmęczony w wannie wieczorem, powiedział do mnie: „Mamo, chce dostać komórkę i tablet”. Miał wtedy niewiele ponad 3 lata. Rozbawiło mnie to bardzo (tego się dzieci uczą od siebie w przedszkolu!). Ja pierwszą komórkę miałam dopiero ok. 24 roku życia. Pamiętam, jak się opierałam, aby jej nie mieć i nie być zbyt dosępna na telefon. 🙂 Czy ktoś z młodych pamięta jeszcze takie czasy? To było bardzo wygodne, tak po prostu kontaktować się czasami – introwertycy mieli się, „gdzie” schować 🙂
Zmieniam się w końcu ja sama, nie tylko moje otoczenie. Nabieram dystansu do coraz większego zbiorów spraw i tematów. Przyglądam się, jak dochodzi do przemian spełeczeństwa, a jak wiele spraw o dziwo się nie zmienia. Z zaskoczeniem reaguję na pewne zjawiska, gdzie konserwatyzm uwstecznia pewne postawy społeczne. Czasami zmiany są małe a bardzo znaczące, niekiedy są wielkie i cieszą oko. Świat i życie pędzi zarówno wtedy, kiedy ja bięgnę w tym zamieszaniu z zadyszką i świetlną prędokością, jak i wtedy, kiedy stoję obok oniemiała.
Przyglądam się życiu i brakuje mi mojej Babci. Chciałabym posłuchać, jak reagowała na podobne zmiany u siebie? Pamiętam, jaką radość sprawiło jej rozmawianie ze mną na skype. Marzę o takiej łączności i kontynuacji, gdzie moje wrażenia i emocje, ona uzupełnia swoimi. A tak dotykam ziemi i życia tylko chwilę, jak ona. Każda z nas stąpa jednym krokiem i już nas nie ma… Chwilę małą trwa życie i trudno rozciągnąć je poza „teraz”.